niedziela, 1 kwietnia 2007

normalizacja...

oj to głowa mnie boli teraz
kwadratowa,
ma cztery kanty, a każdy z ich rozsadza czaszkę:)
a tak poważnie fajnie się wybawiłam, choć chamówę zrobiłam, bo gospodarzowi przyprowadziłam niechcianego gościa, ale ja nie byłam sama w tym przyprowadzaniu, bo ktoś tam jeszcze kogoś dał nam, ale w szczytnym celu,
zimny prysznic rano...
dostałam smsa "długo mam jeszcze czekać pod tym blokiem... mama"
trzy minuty zajęło mi ubranie się, pościelenie łóżka, i zbiegniecie po schodach, ale tylko pochodziłam po podwórku, a po chwili olśniło, że dziś 1 kwiecień, prima aprilis,
może inne słowa są też żartem:)
ale póki co cieszę się nimi:)
piękny dzień
tradycja to kolejna u mnie w domu była, żeby całą rodzinę jakoś ponabierać, każdy coś wymyślał, na każdego,
a żarty można robić było do 24, sporo czasu więc na realizacje, a dzień będzie stracony, gdyby ktoś się nie nabrał
że telewizor się spalił, że przyszedł pan za światło, a mieliśmy dwie fazy jedna tajna, druga oficjalna,
co jeszcze, hym, nie pamiętam, ale wszystko zawsze było odpowiednio przemyślane, bo przestraszyć do szpiku i za chwile powiedzieć prima aprilis:)
jak tak pomyśle mnóstwo, tych mikro tradycji, obyczajów u nas było:)

Brak komentarzy: