czwartek, 24 maja 2007

Rozum i serce wieczorową porą

- wyjdź, aż nabierzesz dystansu,
wynoś się,
- ale sęk w tym, że ja nie chcę,
nie możesz tego robić tylko dlatego,że jestem takie podobne do ciebie,
w każdym centymetrze myśli,
w każdym kroku, spojrzeniu,
w przeszłości i walce z nią,
w cieple słów,eh nawet budowaniu,
- tak i jeszcze w smakowaniu,postrzeganiu zapachów, barw i kształtów,
dlatego boję się ciebie
- nie możesz żyć beze mnie, a ty dobrze o tym wiesz
- wiem, więc odejdź
- ale zabijesz też mnie
- czasem trzeba tak zrobić
- ale dlaczego?
- dlatego, że nie mogę ponosić konsekwencji za coś co jest tu, za coś co dotykam,
a ciebie nie dotykam, patrz ściana...
- ale na ścianie wyryte jest hasło
- wierzę........pamiętasz pełnia.........
- jak możesz wierzyć skoro to robisz?
- a to dlatego bo mam nadzieję, że się nie zatrzymasz, nie odwrócisz, nie pójdziesz
że umiesz walczyć serduszko, że chwycisz mnie mocno za rękę i powiesz swoim
ciepłym głosem: źle robisz, teraz ja prowadzę!
i ja tobie zaufam, i będę czuć się bezpiecznie,
bo tylko tego mi brakuje
- ale słowami mnie zabiłaś
- czyli nie chcesz?
- sam sobie rozumku odpowiedz na to pytanie
a czy jesteś gotowy oddać mi życie?
- tak, w każdej kropli wody, która płynie we mnie
mówiłem ci że potrzebuje tylko pewności, tak sobie pomyślałem, że skoro w twojej naturze skorej do uniesień, znajdzie się choć ciut ciebie, która mnie odnajdzie, bo jesteś ideałem z każdą wadą i zaletą, moim ideałem, bo wiesz, każdy rozum ma swój własny, i skoro już ciebie znalazłam i teraz pozwolę ci odejść, to.......
- no właśnie
więc dalej cie nie rozumiem
- ratuj
- twoje zaganiane neurony?
- nie,
mnie!
...............................................i tu koniec, bo ani serce ani rozum nie wiedziało,że cierpią na śmiertelną chorobę, i że nie ma już czasu... i że nie ma już nadziei

Brak komentarzy: