środa, 30 sierpnia 2006

Cześć tatuś...

Teraz siedział w mieszkaniu pod szafką kuchenna. Jego plecy wtopiły się w płasko rzeźbione winogrona i przydymioną szybkę drzwiczek. Patrzył w „nic”. Słyszał „nic”. Bolało go serce. W pokoju unosił się zapach świeżości,odnowione ściany, kontakty, zamaskowane kable. Tak tyle dni tu spędził. Najpierw przez prawie rok oswajał się z myślą remontu,może nie tyle o to właśnie chodziło. Czekał aż wrócą. Dwa lata płakał i pił na umór, po tym jak go zostawili samego jak psa. Cierpiał, nie rozumiał dlaczego. Teraz na nowo miał mieć rodzinę, co prawda nie z nim, ale przy nim. Mieszkanie było na górze starego poniemieckiego domu,a jego gniazdo na dolnej półce.

Wszystko miało być inne, nie przypominać o przeszłości. Im nie przypominać. Zadał im wiele cierpień. Tak alkoholizm niszczy więzi, zabija miłość, pogrąża człowieka. On nigdy nie był winny. Jako dziecko nie miał konfrontacji z odpowiedzialnością. Pod okiem ojca, surowych zasad zawsze odpowiadały córki za wszelkie przewinienia, to one miały obowiązki, zadania i one musiały być ambitne. On rósł tylko na dziedzica obejścia, jako jedyny męski potomek. Kobieta była służącą, kochanką, sprzątaczką. Nigdy nie przyjacielem. Patrzył na to jako dziecko, taki sam wzór przekazywał dla swego syna... tylko, że czasy się zmieniły, trafił na silne kobiety, które postanowiły wziąć życie w swoje ręce,ciągle naiwne i ufne do świata ruszyły w drogę by szukać szczęścia, by uciec z piekła, które fundował każdego dnia kochany ojciec i mąż. Nastąpił pełny upadek. Stał się zwierzęciem, zarzyganym, brudnym, śmierdzącym potworem.

Dzieci błąkały się po świecie,bezdomni, nic na własność, nie potrafiły radzić sobie z rachunkami, z jedzeniem, choć w dawnym domu to one wszystko robiły. Teraz były zagubione bo ich silna matka pracowała i próbowała odbudować własną wartość w świetle umysłu.

Teraz siedział i pełen radości miał nadzieję, że będzie mógł być znowu człowiekiem. Ale obwiniał ich o swój los, to oni wszyscy go skrzywdzili, to oni pozbawili go wszystkiego. Teraz chcą wrócić, a on im remontuje mieszkanie za pieniądze żony która go nienawidzi.Taki jest los. Ale to człowiek sam decyduje co z niego będzie i jak ma wyglądać przyszłość. Kto chce być żałosny, to taki będzie tak samo kto chce być szczęśliwy to nie ma do tego przeszkód. Los bierze się w swoje ręce choć często stają na drodze niepowodzenia, bo ta droga jest szkołą, jak człowiek się zatrzyma, to podda się nic mu nie zostaje tylko cierpienie. Nie warto poświęcić się całkowicie dla innych, bo samemu coś się straci,nie wolno też zapomnieć o tym że inni ludzie też istnieją,pragną marzą, po prostu są. Nie da się nauczyć żyć, trzeba kroczyć wciąż przed siebie.

A tak w ogóle to nie wiem co trzeba. Za młoda jestem i za głupia,nie pojmę świata a on mnie, ale taka jest kolej rzeczy. Chyba.

Cium.

Brak komentarzy: