sobota, 19 sierpnia 2006

dla panów w czapeczkach z daszkiem do tyłu..

Wreszcie zebrałam wszystkie chwasty w domu i niezałatwione sprawy, żeby się pozbyć zaległości. Cały dzień na płacenie rachunków, dobrze, że wszystko zamyka się koło 16 każdego miesiąca. To za wodę - kolejka,to za mieszkanie w spółdzielni - kolejka, nie wspomnę już w urzędzie, bo pewna miła pani zmieniała obywatelstwo sobie i całej rodzinie, to nic, że było mnóstwo błędów z jej pisemka z Kazachstanu, ja czekałam, bo to był już prawie ostatni przystanek tej podróży, a za mną chyba z 10 osób z wnioskiem o dowód. Nic, muszę posiedzieć. Jako jedyna zasiadłam na krzesełku i czekałam, choć pani, dwie osoby za mną zabijała mnie wzrokiem, zapewne dlatego bym ustąpiła jej jedynego miejsca dla oczekujących. Cóż, ja mam 22 latka na karku, ta pani gdzieś 40, to dlaczego takiemu okazowi zdrowia miałabym miejsce ustąpić, a że jeszcze kłótliwa w stosunku do przestraszonej początkującej, choć z odpowiednim zasobem wiedzy pani referentki, to niech sobie postoi, nie lubię bardzo kłótliwych ludzi co patrzą tylko na swój koniuszek nosa i nie zbyt liczą się z innymi ludźmi. Chociaż swoją drogą mój misiu też ma zadatki na gbura, jak jakaś sprawa jest do załatwienia. Ale to jego mechanizm obronny względem znudzonych życiem urzędników,bo tak naprawdę jak ktoś jest chętny do współpracy, to Miś rzecz jasna z uśmiechem tak charakterystyczny dla wszystkich misiów świata, rozmawia, szuka rozwiązania. Sam trochę siedzi w administracji więc wie co należy do obowiązków osoby za biurkiem w urzędzie. Tak więc jak natrafi na ociężałego urzędnika to przyjmuje postawę roszczeniową, żąda, żąda i jeszcze raz żąda. Na co druga strona reaguje agresją.

Powracając do tej pani od obywatelstwa, to okazało się że jest moją sąsiadką z bloku i dzieci jej też zobaczyłam i męża. W urzędzie zaznaczała bardzo wyraźnie, że jest Polką z pochodzenia, tak dziadkowie ze strony mamy i mama i tyle korzeni, tato Rusek, że sprzedała domy i zabrała całą rodzinę tu do Polski, mąż jej też Rusek ale szybko się nauczy języka.

Tak więc u mnie w bloku mieszka taka miła pani z taką miłą rodzinką, jakże uśmiechnięty i radosny obrazek, ciekawe jak długo w tej naszej polskiej rzeczywistości, jak długo będzie trwał ten sen o cudownym kraju przodków? Życzę im jak najlepiej, bo świadomość, że jest ktoś naprawdę szczęśliwi, w tym kraju, w tym mieście, w tym bloku to już jest coś...

Jeszcze o jednej rzeczy sobie przypomniałam. Jak to siedziałam w kolejce za wodę. Przede mną starszy pan w czapeczce z daszkiem i kurtce ala... ”ja noszę dres” i za mną pani elegancka również w sędziwym wieku, zadbana, o twarzy nadzwyczaj gładkiej i dużych brązowych oczach. Dlaczego zwracam uwagę na te jakże nie istotne dla człowieka rozumnego szczegóły?

Otóż tego dnia było ciepełko pierwszy raz od dawna choć to przecież sierpień. Ubrałam na siebie ulubione spodnie, które służyły mi swego czasu jako prowokacja i rodzaj pewnego eksperymentu,z tego powodu, że wyglądały jak niebieski worek, który zjadły myszy. Myślałam,że już przestały szokować. Tym bardziej,że całe wakacje w nich przechodziłam i większość mojej małej miejscowości przyzwyczaiła się do mojego new look.

Starszy pan wciąż wpatrywał się na obszerne dziury w moich jeansach. Zbierał się na odwagę, aż wreszcie wybuchł.

- Czy to znowu taka moda jest?

- Nie raczej nie zauważyłam by ktoś w tym mieście chodził w podobnych - powiedziałam ubierając się w uśmiech.

- Nie szkoda pani było niszczyć tych spodni... - i prawie palucha wepchną w rozdarty materiał.

- Hym, wie pan te spodnie mają za sobą dobre parę lat, z nogawek nie było już co ratować więc zamiast je wyrzucić postanowiłam nadać im wyraz i podkreślić ich niezwykłość. - Teraz to z ciekawością zaczęła nas obserwować pozostała część korytarza, czekająca w znudzeniu na swoją kolej. Byłam pewna,że pana zamurowała moja wypowiedź, tym bardziej że mój ton wskazywał, iż jestem uprzejmą młodą osobą, a nie nastawioną przeciwko światu buntowniczką.

- Za komuny to były dziwne czasy - ciągną po dłuższej chwili pan - jak ktoś miał długie włosy ale ja nie mówię, że zaniedbane, tylko takie, hym strąki brudne długie, no więc jak mężczyzna miał takie włosy to zaraz na niego chuligan mówiono i czekali na takich jak na czerwonym świetle chcieli przechodzić i im włosy wtedy obcinali, do łysa ich obcinali, mój syn też miał długie włosy ale on miał zadbane nie takie brudne, a jak panią by wtedy zobaczyli to też by złapali, bo oni też szukali na każdego pretekstu, i ten Wodecki co te chałupy welkam tu śpiewa czy jakoś tak to też długie włosy miał i by go zamknęli ale nie mieli za co. A wie pani co ja to nie mogę patrzeć jak to te stare dziady noszą tą czapeczkę daszkiem do tyłu, to okropne, takie stare dziady, okropne szkoda słów,naśladują tych młodzieniaszków i pajaców z siebie robią,straszne. No a panią to tak jak tamtych to by złapali i cóż, takie to były czasy, takie czasy-z wielką troską powiedział pan.

- Ależ proszę pana, nie rozumiem co mają włosy do tego, kobieta ma prawo nosić długie włosy, tym bardziej, że są zadbane, tak jak u tej pani, a to jakie kto nosi spodnie, to tylko jest sprawa tej osoby, niczyja inna - tak podsumowała wypowiedź pana, owa dystyngowana pani, do końca wysławiając się powoli, zrozumiale, bez zbędnych emocji i jeszcze dodatkowo z dużą dawką uprzejmości.

- Duża kolejka dzisiaj... - w odpowiedzi dodał pan. Nie odzywał się więcej.

Ja obdarzyłam dziękczynnym uśmiechem panią, ona mi go odwzajemniła. Na korytarzu znów zapanowała obrzydliwa cisza. Dało się słyszeć jeno duszący oddech dość pokaźnej postury kobiety i szeleszczenie mojej torebki, gdyż zadzwonił telefon. Wyszłam. Oczy wszystkich odprowadzały wzrokiem do drzwi moje spodnie.. zastanawiam się tylko czy właśnie ten pannie należał przypadkiem do osób które łapały na przejściach dla pieszych owych niedoszłych chuliganów i osób które z powodów dla siebie tylko znanych chciały poprzez wygląd wyróżniać się z tłumu?

Brak komentarzy: