niedziela, 2 kwietnia 2006

4.

Zawsze byłam sama błagałam kogokolwiek o to by mnie wysłuchał by był przymnie, nienawidzę być sama. Po latach myślałam, że znalazłam szczęście, że on będzie przy mnie, że będzie kochać. Jest przy mnie w tym samym pokoju,jest przy mnie parę centymetrów różnicy w odległości, czasem przytula, czasem, powie, że mnie kocha, całuje kocha się zemną, mówi, że zawsze będzie ze mną. Nie ma go!!!!!!!!!!!!! Jestem sama, sama ze sobą w tym wielkim mieszkaniu, sama ze swoim żalem. Zła na siebie, że pozwoliłam na to.

Kiedyś błagałam mamę w ten sam sposób, żeby była przy mnie, żeby mnie rozumiała, żebym była naprawdę ważna, nigdy tego słowa nie usłyszałam,nigdy nie czułam, że ktoś będzie mnie kochał o tak, bezinteresownie. Teraz miało się wszystko zmienić. Nie!

NIE! Wystarczą mi słowa, teraz patrzę na moje życie z innej perspektywy. Dlaczego kiedy potrzebuje żeby on mnie zrozumiał on udaje, że nic nie widzi, że nie widzi, że coś się dzieje ze mną.

On jest taki głupi, czy ja, że on kiedykolwiek mnie zrozumie.

Nie, to nie jest szczyt moich marzeń, żeby on żył własnym życiem, a ja własnym. Czekałam, żeby choćby powiedział, że chce porozmawiać, chciałam usłyszeć, że interesuje go to co się wydarzyło, co zmiażdżyło moje serce. Chciałam, wiem już, że nie mogę chcieć, że już nie mogę wymagać, bo i tek usłyszałabym, że jestem samolubna, że nie myślę o jego uczuciach.

Że moja mama jest ważniejsza, martwię się o brata, że rodzinę mam popieprzoną, że tracę nadzieje w życie, że wracają dawne lęki, ale nie przecież to wszystko nieważne, że mam udawać, że nic się nie dzieje, nic. Że jestem szczęśliwa i mam zawsze być uśmiechnięta. Nigdy nie chciał rozmawiać o moich uczuciach, tzn o uczuciach chciał, ale nigdy mnie nie rozumiał, ani nie chciał.

Do czego to zmierza. Do czego????

Jego życie jest takie poukładane, tylko ja mące jego spokój jego ciepłe gniazdko. Skąd on ma tą zdolność do udawania, że nic nie widzi, że nic się nie dzieje. To uciekanie od problemów, czy też pewna taktyka obronna przed tym co miał w domu.

Wiem teraz tylko tyle, że potrzebuje wsparci, a nie zimnego, OBOJĘTNEGO podejścia do moich problemów.

Czy na to nie zasługuje. Dopiero co natym kruchym gruncie odzyskiwałam wiarę w siebie, ratunku bo sięwali.

Brak komentarzy: