czwartek, 30 marca 2006

3.

Wyobraź sobie, że mieszkasz w obskurnym mieszkaniu, gdzie każdy Twój ciuch śmierdzi wilgocią, twoje włosy, twoje życie... To spotkało cie niedawno. Wcześniej, tylko wieś, jasny system zasad. Teraz to się zmienianie ważne dlaczego, po prostu,tak miało być. Zagubiony w nowej rzeczywistości. Poznajesz nowych ludzi, tzn przez przypadek poznajesz nowych judzi. Tylko dzięki temu , że osoby z którymi mieszkasz, nie mają takich zahamowań jak ty. Masz młodszego brata. Jakie wrażenie wywierają na tobie jego przygody. Nie umiesz żyć własnym życiem. Matkujesz, zgrywając się na lepiej znającego życie, choć tak na prawdę twoja wiedza jest taka, jak dziecka w drugim roku życia.

Pewnego dnia przychodzi pewien 16sto letni chłopak, patrzy na ciebie szuka ratunku, którego nie znalazł od bliskich sercu, nawet nie ośmielił się o takowy prosić. Wiedział co dobre na poziomie piagetowskim. Wiedział i dlatego przyszedł do ciebie,bo nie chciał czuć się egoistą...

Mówi, już nie mając sił krzyczeć, mówi...

-co ci jest

-czemu pytasz

interesuje cię to?

(cisza)

-tak

-matka w szpitalu leży ponoć ma raka jelit czy coś takiego

(myślisz, że go rozumiesz, więc śmiało)

-moja ma raka piersi, (wiesz, że to śmiertelne, bo skurczybyk złośliwy się trafił, ale skoro matka nic sobie z tego nie robi więc uznajesz to za mało ważne)

-i co

-i nic

żyje

Chłopak odzyskuje nadzieje, wierzy w pozytywny rozwój sytuacji, a co gorsza przechodzi na twój tok myślenia. Jeszcze rozmawiacie, czujesz się lepiej od wszystkich ludzi na ziemi, bo zrobiłaś coś dobrego, pożytecznego, zbawiłaś dusze.

Potem idziesz ulicą kilka dni po tym zdarzeniu, a tuż obok lumpeksu i starej kwiaciarni wisi klepsydra, że pani X nie żyje, pogrzeb odbędzie się tego i tego dnia, o tej i o tej godzinie.

Ty ze swoją przyjemną umiejętnością odstawiasz to na dalszy plan. Czy to pech, czy może zbieg okoliczności, że po drugiej stronie ulicy idzie on, jakby w pustkę,nic nie widzi poza wewnętrznym tunelem ukrytego przed świadomością celu. Idzie chłopak. Nagle spojrzał na ciebie. Chcesz uciekać! Za późno. Już cię przeszywa wzrokiem, oskarża...Patrzysz na niego i wiesz, że ty zabiłaś, nie Bóg...

Jest jeszcze myśl, że chłopak silny jest, to się otrząśnie. A ty?No co? Przecież jesteś tylko człowiekiem!!...

Mija kilka lat, a dokładniej dwa.

On prawie już mężczyzna spotyka Cię w pubie. Patrzy na ciebie, ale bez nienawiści, spokojnie wciąż tak naiwnie jak to robił wtedy.

Ale to jest najgorsze, że ta osoba, która teraz mówi:

- nienawidzę kobiet

nienawidzę życia.

Wciąż ci ufa jak kiedyś bez żalu. Ta osoba znalazła sobie własną ścieżkę obrony, przed takimi jak ty, czyli obarcza kolokwialnie całości grupy. Czy ty z tego powodu czujesz się rozgrzeszona?

- śmierdzi tu pleśnią

Brak komentarzy: