niedziela, 9 kwietnia 2006

Mój stary tomik

I nic nie było
tylko dwa serca,
i jedna dusza...
z zakurzonych dwóch ciał

i nic nie było
tylko „miłość”,
w jednym spojrzeniu...
zaklęcie!

i nic nie było
bo krótko trwało,
aż wieczność całą.

lecz więcej warte to„nic” pozostało
niż
całość wspomnień-urojeń,
dni przepłakane
noce goryczy
pełnie srebrzyste
aksamit.
lata dziecięce
niepokój
-w lodu bryłę przebrany.
cierpienia bliskich
tęsknota do (od lub za)
wiara z każdym dniem umniejszona

i niby „nic”, a wszystko.
i na zawsze
i wszędzie
i
kochać Kochać


*


wpatrzony w jasność,płomieniem złudy przybraną
obdarzyć cię mogę
(tylko tyle potrafię)
polarnym westchnieniem...
i uciec,
jak to było (pamiętasz?)już w mym zwyczaju nie raz -
w krainę milczenia, ascezy.

Gdy dziecku nikt nie tłumaczył,
tak w geście,
jak i w prozy
arcy utworze
samo musiało kreślić
węglem szkice, grube linie bez światłocienia,
kiczowate obrazki,
rozmazaną perspektywą przyćmione,
ze łzami w oczach ucząc się życia,
gdy nagle nagroda...
w potoku ognia, enklawie błękitu, w ukrytej mądrości symbiozie rozumu i serca
ukojenie znajdując, wgłębię twych oczu wtulone... dziecko.
Zbaw mnie esencjo słodyczy,
naucz mnie swoich myśli


*


(28.07.2002)
Tak to już jest na tym świecie
ciało się z duszą plecie
choć ona mu w twarz prosto pluje, to on nie puszcza i wciąż chce brać,
a ona biedna dlatego choruje
i od łez zżera ją rdza

Lecz będzie wolna!...
Anielska, czysta
Choć umniejszona przez ból
(jak tylko krew jemu całą wyssie
i nie zostawi
mu „snu”)


*


„Elizejskich... pole”

Sokratesie, tym mnie znałeś,
moja dusza twoją jest,
ciało zrzucim
po co błazen?
ku pociesze naszych
serc!

zadrży ziemia, runie
ziemia
runie ziemia
pojmie żądze,niepewności
lecz czy motyl zrodzi się?
może to jest akt obrony
przed nicości grozą w nas?
może myśmy cię stworzyli
...przedstawienie musi trwać


*


„Niedosyt”
Rozpromieniał uśmiech,
z namiętności zburzonym porządkiem regularnych konturów.
Skaza,
czy tylko chwila ułomności?
Ukojenie w skończonym smaku wanilii,
za chwilę gorycz wspomnienia,
Tęsknota.


*


Niedoskonała, dziurawa
pozorności zasłono, ułudo...
przeklęte wizje przeklętej chwili
szczęśliwości kat na imię.
Biegnie mały chłopiec,nie
Nie,
to tylko zwiędłe życie nową szatę ubrało.
Ratunku... a bohater?!
Ten rycerz na koniu białym
A miecz jego to prawda
A serce jego to żar
A on nie żyje
A ja śnię
A ja wciąż jeszcze śnię!


*


Tylko raz...
Boże jedyny...
Choć wiele już takich chwil było
Rozdarte marzenia się zlepiły,
Bo świat lepszym się zdaje.
Teraz
Skaczą radośnie,
Choć z mniejszym zapałem,
Bo życia się boją
I ufają tylko
Sobie nawzajem.


*


Latarniany blask
Przytulny, ciepły
Totalny
Latarnie – zazdrośnice obłudne
Wyrafinowane panienki
Chcą przysłonić blask
Nocne niebo
Nieskończone w swym wdzięku,
Ogromności ekstazy.
Niedoścignione
W wyższej kategorii piękności.
Latarnie w dzień powszedni ubierają swe cepelniane sukienki
Z miną dziecka
Słodkim uśmiechem
Czarują, by to je podziwiać.
W głębi duszy znają całą prawdę
I śmieją się z głupców co całują im stopy.


*


„Dla Ł...”

Biegniesz samotny, choć
Tyle oczu, kroku ci stara się
Dotrzymać.
Uciekasz a droga długa zżera ci duszę
Szczęką z bez nadziei lepioną
A twoich łez nikt nie widzi
A twego serca nikt nie zrozumie.

O tak wiele prosiłam cię Panie
I mogła bruderschafta pić z Tobą
Lecz udławić się mogłam
Niezdrową
miłością...
W końcu wyplułam
(bo tak kazał mi świat)
pięść Afrodyty

Normalnie barwy widzę
(wynaturzone)
choć (nie) lekko na duszy

czemu Jorki wciąż milczy?
A ja w tumanach kurzu miałam swe i tylko swe szczęście
tęsknota (była) siłą mą teraz. Nadzieję każą mi odtwarzać
choć przede mną
pustka
więc Jorki, jak będzie?


*


Mówiłeś
Wielki Panie
by trwać
Milczałeś, król umajowy
o wolności,
radośnie śpiewałeś
łykając gorzkie łzy.
Nadzieję siejesz,
że dosięgnąć mogę.
Dajesz siebie, by
(dla swej zachcianki)
ulepić od nowa
spokój anielski
swojego serca.


*


„Dla M...”

To nie miłość,
Kim Ty jesteś? kto przepustkę Tobie dał?
Zdarłeś ze mnie maski wszelkie
wiesz już w co ja sobie gram.
Gdzie się ukryć, nie mam cienia,
manipuluj ciałem mym
Tego pragnę, tego żądam
Dla zabawy Ciebie mam

Ty mnie nie znasz,
gdzieś jest...
Gdzieś jest głębia?
Z Tobą nie dosięgnę jej.
Tobie życia mego nie dam
Tobie nie poświęcę się

Tyś jak ojciec, jak potęga
onieśmielasz siłą swą.
Płonę ogniem Twoich oczu,
opętana żądzą twą
Jak rozumieć, to do końca
lecz w układzie
„Ty i ja”.


Reszta świata się nie liczy
i moralność i etyka
wszystko jedno jak nas nazwą
wina i tak będzie ma,
bo alibi twe to męskość.
Nie mam nic na swą obronę
nikt nie słucha,
nie zrozumie
Tak już jest zrobiony świat.


*


„Bohater”
Zapomniała już, że warto,
czemu blednę, brak mi tchu;
zapomniałam czym jest życie,
nie odrzucaj moich ust;
zapomniałam, lecz Ty także,
już „ratunku” próżno rzec
Ty odejdziesz w swoją stronę, a ja zawsze będę mieć
ten niedosyt, słodki smak
zakazany owoc,
który łączył serca dwa
lecz i te dusze co stchórzyły
i te światy co ukryły głowy w brudny syf.
Ty umarłeś, ja umarłam,
pluję na ten głupi plan
na tych ludzi, tę obłudę
kto prawdziwy? - mistrzu mój
wesprę się na Twych ramionach
(nic mi więcej niepotrzeba...)
czuć chcę tylko
oddech, zapach Twój.
I zapomnę czym jest strach, ucieczka.
Czym jest!


*


nic nie boli, jak dobrze
przy Tobie
przy... Tobie

nic nie czuję,
bo nie mam serca,
nigdy też kochać nie będę
i nie poznam czym jest namiętność,
choć w twych ramionach zasypiam
będę żyć w próżni
w próżni!!!

będę żyć przy Tobie i
grać
i bawić się Tobą
i nim, i wami
wszystkimi
już zapomniałam...
jestem zła
jestem
nie ma mnie
lecz czy tak potrafię,
jak nie to zginę.


*


nie wierzę w żadne słowa
czy z ust ojca
czy sąsiada
czy Boga padają
tylko w myślach rozmawiam
tylko w myślach słucham
kiedy cisza w hałasie
tylko wtedy zasypiam
lekko
i zawsze chcę tak śnić
i zniknąć
śmierci podać rękę
bać się? nie boję!
Strach tylko przed krzywdą dla bliskich.


*


kto tam? Czekałam...
nie dzień, nie dwa
lecz wieczność
zaparzyłam herbatę.
Już dawno wystygła
A wczoraj goniłam ideał,dla gościa
dla gościa
ideał z powłoki i myśli
...uciekł
A wczoraj to dzisiaj
A jutro też znam
Kto tam?

Szczelnie ubrana
po samą szyję
i ślepa jak zawsze
wpatruję się w czystą tkaninę
przypominam sobie te barwy
których nie widziałam
łakoma słodyczy
choć tylko z opowieści
liznęłam ich smak
czekać wciąż będę
więc
Kto tam?
bo jak coś,
to mnie nie ma!
mnie jeszcze nie ma.


*


„Zrozumienie”
Okaleczonemu lepiej?!
A jak nie ułoży układanki
z rozsypanego świata
A jak zamknie się we łzach
zaklętych
i śpiewać będzie o lepszym
życiu
z nadzieją, że jego ból
ktoś zasmakuje
łaknąc przeszłości
będzie skamlał;
pragnąc miłości
będzie nienawidził
i pozostanie sam
dla swoich niespełnionych
marzeń
z żalem patrząc w przeszłość
skąpany w zazdrości.


*


„List pożegnalny!”
Na pożegnanie tylko uśmiech
wam pozostawię, byście myśleli, byście wierzyli, że szczęśliwa w waszych ramionach
i ...zniknę
bo sił mi już brak
by udawać, grać;

Nie umiem kochać,
przynajmniej tak jakbyście chcieli
Nie umiem milczeć
na to co złe
Wyrwaliście mnie ze świata marzeń,
Nie zapomnę tego,
okrutni,
zabraliście mi wszystko
jestem naga; na zawsze.
Myślicie, że was kocham,szanuję,
wierzycie, że dobro jest w was
A zemsta będzie słodyczy nektarem,
szkoda tylko, że już beze mnie,
lecz dla tych co mają jeszcze siłę by walczyć
rozkosz tę ze spokojem pozostawiam
na wieczne nie oddanie.
Żegnajcie
płakać nie będę i pomnie nikt nie zapłacze...

Brak komentarzy: