No dobrze to nie był ostatni blog....
padał deszcz, za nic nie chciałam wychylić się z domu, są takie dni, a co, zdarza się, że nawet burgundzka czerwień może wydawać się szara, że drażni każdy chałas, nawet muzyka w radiu, nie ma wtedy ulubionych piosenek, a cisza najlepszym lekiem na bezpodstawne nerwy, ktoś kiedyś nazwał mnie meteopatką i już od tamtej pory tłumacze sobie i wszystkim w koło, że tak właśnie jest;),
jak tak przewracałam kartki w jakiejś kolorowej gazetce od której zresztą jeszcze bardziej boli głowa, lunęło jeszcze bardziej intensywnie, teraz to już nikomu nawet najbardziej zatwardziałemu działaczowi nie chciałoby się wyścibić nosa, wstałam by popatrzeć sobie na ulicę, jakim ciepłem zawiało, gdy jedyne co zobaczyłam to babinka w czarnej sukience zgięta w pół, w jednej dłoni czarny olbrzymi parasol, w drugiej oprócz laski była wiązanka dość pokaźna kwiatów opatrzona fioletową wstęgą... chyba coś musiał dla niej znaczyć ten pan którego klepsydrami całe miasto oblepione było od wczoraj, może kiedyś coś ich łączyło, jakieś gorące zakazane uczucie, albo wcale nie było zakazane, kochali się całkiem legalnie ale z jakiegoś powodu nie mogli być razem, może on zdradził a ona nie potrafiła przekroczyć tej granicy, nie potrafiła wybaczyć, a może to był jej syn(nie wczytywałam się w klepsydrę), a może brat którego dopadła straszna choroba, jakie uczucia tkwią w człowieku kiedy kogoś idą odprowadzić aż do tej dziury w ziemi zimnej i nic nie znaczącej dziury za którą człowiek zaharowuje się całe dnie i noce, używa uciech albo z różnych powodów sobie ich odmawia, jest odpowiedzialny, płodzi dzieci wychowuje je, albo nigdy się ich nie doczeka, jest wśród innych motywuje się wewnętrznie i nie widzi tego co na końcu, a co tam jest?... dziura i po co ma się płakać za kimś? skoro samemu niedługo się tam trafi... ale może ta pani nie płakała, bo wie że to już niedługo:) eh za dużo "może", po prostu widziałam taką maleńką schorowaną skuloną panią która brnęła w powodzi kałuży i gęstych strugach deszczu i nie zrobiło mi się jej żal. dziwne.
czwartek, 12 lipca 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz