poniedziałek, 27 października 2008

do poprawek

Gdy zabiorą światło
Nagle znalazł się temat do rozmowy, po chwili zadumy w ciemnym pokoju, gdzie nie widać szklanki z niedopitą kawą, rozrzuconych zabawek w koncie i tego posągu zapatrzonego we własne algorytmy, we własny, daleki szczelny kokon milczenia,
Zabawne jak przestrzeń nasza, całe 37, 8 metra jeszcze nie własności, a zobowiązania wobec banku, jest naszym zapychaczem, taką funkcję pełnią np. ziemniaki by oszukać żołądek. Ktoś kto chował się na wsi, gdzie nie było granic, gdzie nie było tłumaczenia się z tego, gdzie postawiłaś samochód, dlaczego dziecko płakało, albo, dlaczego sprzątasz o 24 godz. a nie rano, wie ile znaczy prywatność, bez całej bandy znudzonych staruszek wyczekujących na twój powrót ze sklepu, by dowiedzieć się co kupiłaś na obiad.Wolność, żadnego wpychania buciorów przez okno z widokiem na ławki ogródka jordanowskiego, tego mi brakuje w mieszkaniu z "prawem własności", gdzie nie można wyremontować po swojemu nawet metra podłogi, biorąc pod uwagę instalacje elektryczną i gazową (chcieliśmy pozbyć się gazu i przełączyć na licznik dwutaryfowy). Dzięki takiej polityce spółdzielni mamy jakże śliczny, wystający na 30 cm kawał rury gazowej ze ściany w przejściu do kuchni o szerokości moich bioder jak jeszcze byłam w ciąży.W mieszkaniu gdzie jedynie rolety antywłamaniowe chronią cię przed wzrokiem obczajaczy. Od 8-18 babcie dyskutujące o wczorajszym odcinku "Zaginionych" i dziadki, których jedyną możliwością ucieczki z czterech ścian jest fajeczka na świeżym powietrzu.
Może to ze mną jest problem, nie umiem się asymilować z otoczeniem, jakoś nie potrafię się wciągnąć w te zgniłe, zepsute życie oldskulowych blokersów. Czy też młodzieży rapującej tuż za moim oknem co ubiera w rymy jak to się dymało wczoraj dwie lale i chwdp.
Gdy zbliża się noc każdy wraca do siebie, w akcie desperacji włącza cyfrę, i zatapia się bądź w mtv bądź polsat.
Czasem znajdzie się i wyjątek, np. babcia w parku z wnuczką, która od słowa do słowa ostrzega przed gołębiarkami (takie określenie na stadne nasiadówy w poszukiwaniu plotek). cdn

wtorek, 7 października 2008

i co ...i szaro.

dlaczego teraz coś co zrodzone jest z emocji jest potępiane, wyklęte, wyśmiewane jako infantylne, dziecięce, świat dorosłych nie może w dzisiejszych czasach być przesycony emocjami, czy mamy być uporządkowani? a jak nie, nazwą was wariatami, psychicznie chorymi. którędy idzie dziś sztuka, czy musi być przemyślana, układna pomysłowa, czy nie może być zwykłym odzwierciedleniem duszy człowieka,
jak bardzo człowiek musi się ubierać w maski, przeskakiwać ponad innych, co się stało z prostotą formy i jej surowością, gdzie gwałtowność kreski, dla mnie tylko to pozostanie sztuką, co wiąże się z kipiącymi w środku emocjami, sztuka jako katharsis tworzenia, nie zmienię zdania!!!

niedziela, 5 października 2008

Brak tytułu

wtulone w poduszkę dziecko, o czym śni, marzy? nie, jeszcze nie, póki co odtwarza
ojciec... czy on miewa sny?
otoczony pancerzem wyuczonych schematów,
pisząc to boję się, że mogłabym go skrzywdzić, dodając jedno słowo za dużo
więc chyba jednak postrzegam go jako kogoś z pewną dozą wrażliwości,
ja.. nie spełniona, wygodna lalka co wciąż szuka akceptacji wśród swoich wad,
a nasza codzienność?
uganianie się za wizją przyszłości, stopniowe budowanie lepszego życia nie dla nas, dla córki, my nie zdążymy się nacieszyć w pełni tym co teraz jest zaledwie gruntem pod budowę,
w tym miejscu na czym mi zależy, na tym etapie jakże przewidywalnego życia? kiedy to jego etapy same migają czerwonym światłem, budowanie dnia to rozpaczliwe chwytanie się stałych punktów. Co to daje?
Stabilizację, ile z tej stabilizacji dostajemy w zamian?
znerwicowanie, że czegoś nie zdążyłam, nawarstwiające się obowiązki, z dzieckiem z przyszłą działalnością,
sprawiają, że nie myślę o tym co mogło być, wystarczy jednak chwila przestoju i dopadają ze wzmożoną siłą natarczywe myśli o pełni, o wysublimowanym świecie borderline,
...dlaczego nie zdążę się nacieszyć? bo właśnie teraz ucieka moja młodość, właśnie teraz kwitnę w pełni, to pozwala mi walczyć jak lwica o swoje kociaki, odważnie wyciągać pazury, odstawiając lęki na bok,
dzień jest zmaganiem z potrzebami dziecka poniekąd nawet męża, z potrzebami znajomych, o sobie boję się myśleć, od tego jest noc, kiedy już śpią, mogę sobie popłakać, mogę wyć z rozpaczy jakie życie jest krótkie i niesprawiedliwe, chciałabym mieć łatwiej, chciałabym być bezwzględna po całości relacji serca z rozumem, nie da się
na tyle trzeźwo oceniam sytuację, wiem że nie mogę wyjechać, że nie mogę chłonąć tego co było moim przeznaczeniem, ponieważ uzależniłam się emocjonalnie, bojąc się samotności bojąc się braku zrozumienia, dlatego nie położę tynku na ścianie z werniksem, nie dotknę magicznego kamienia pod grotą smoka, walczę jeszcze o niezależność, walczę o opinię, by móc wysoko mieć podniesioną głowę.
to tyle na dziś