tv w całej swej okazałości karmi nas wizją sukcesu smaku życia na pełnych obrotach, lubimy patrzeć w telewizorek, czytać pisemka o sławach, wytaplanych w kiczu ale tez na półce poza zasięgiem,
i siedzi sobie ten zwykły człowieczek tak z boku, bo z boku lepiej i jakże bezpiecznie, bez krzty wiary w to ze sam może sięgnąć po więcej, więcej dla siebie, więcej z życia, nie chodzi mi o kasę, ale o życie na ful obrotach,
ryzykując można stracić, ale też zyskać, nie traci tylko ten właśnie co siedzi gdzieś w 4 szeregu nadstawiając uszy i oczy, byle nie dotknąć,
szlag mnie trafia bo to zaraźliwe i wpadam w taka dziurę, dziurę nierealnego patrzenia na to jak inni osiągają sukcesy, ciesząc się ich szczęściem, wspomagając jak tylko się da, a sobie w duchu powtarzając....jasne ja też mogę kiedy tylko zechcę przecież to takie łatwe, ale odłożę to na później... później, później ...masakra
otworzyłam oczy na moją beznadziejność właśnie w tej chwili, mąż robi stronę kolejna i posłużył się moim zdjęciem do uwiarygodnienia treści... taki portal o pracy... a komentarz... znalazłam wymarzoną pracę... ktoś czyta myśli o ona znalazła
a to wielka bzduuura
nie ważne, bzdura i zakłamanie internet, tv
skończył się Sopot festiwal... ustawione promowanie Pekrusa
i wcale nikt nie zauważył, komentarze na onecie... każdy wie co jest grane i grzmi
w co więc wierzyć... wierzyć w siebie a nie w rzeczywistość medialną... nie ma czegoś takiego!
sobota, 23 sierpnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz