wtorek, 4 lipca 2006

sąsiedzi

Dziwni ci moi sąsiedzi. Jeszcze nie było 12, napuściłam wody do wanny, uwielbiam zanurzyć się cała, co prawda jest trochę mała ta moja oaza spokoju, ale leprze to niż nic. Zdjęłam ubranie i powoli wchodziłam do wody o temperaturze chyba z 50 stopni ciepełka... a tu nagle ktoś wali do drzwi krzyczy coś na korytarzu, nie ważne, nikogo nie ma w domu pomyślałam i nie przerywałam sobie jedynej przyjemności na którą mogę sobie pozwolić. Uspokoiło się trochę, choć jak to w bloku wszystko słychać, echo niosło pukanie i wrzaski pod innymi drzwiami. Chyba nikt nie otwierał drzwi.

Dobra godzina odpoczynku, a na korytarzu awantura. Słychać głosy mężczyzny tak ok 30 lat i kobiety, ten dobrze rozpoznałam, pani Reksiowa, skrzeczący głos który jak pianie koguta budzi rano pod oknami wyśpiewując: „hej ho hej ho na spacer by się szło” maszerując z pieskim przez osiedle. Wielka awantura szamoczą się oboje, ona krzyczy że on jej jajkami w okno rzuca kiedy jest ciemno, on znowu że zatłucze tego psa bo hałasuje i spać się nie da. Tłuką się, przeklinają.Reszta sąsiadów wybiegła interweniować, więc mężczyzna puścił panią, która go prowokowała im on bardziej wściekły to tym z wyższej półki odpyskówka była. Wyszedł furiat z bloku, iskry za nim leciały, a ona żaliła się jaki to z niego potwór, nie dobry, że bije, śmiercią grozi. Swoją drogą dziwne bo poznałam w swoim krótkim życiu osoby katowane, bite i poniżane, ale one raczej nie miały sił na sprzeczki i waleczność, a tym bardziej na forum mieszkańców. Cóż okazało się z jej wywodów jedno, że owa pani jest teściową tego pana, i tak im sobie sielankowo życie płynie.

Brak komentarzy: