piątek, 30 listopada 2007

Teściowa pokazała swoje stereotypowe oblicze...

to świetlana przyszłość przede mną
teściowa wyklęła mnie i powiedziała, że dziecko nie jest jej syna a to dlatego, że się jej sprzeciwiłam
potem oczywiście chciała mnie przeprosić, wysłała 2 smsy, gdzie pisała jak to bardzo mnie kocha, że sie martwi, że powiedziała tak, bo była zła na syna,
cisza z mojej strony, to w akcie zemsty dodatkowo za parę chwil litania do syna , oczywiście też w smsach żeby mnie zostawił że niby od razu na mnie się poznała, że mnie nienawidzi, żebym wracała na swoją wieże a jej synek znajdzie kogoś na kogo zasługuje, a bachora nie musi bawić bo i tak nie jest jego,
od czego się zaczęło, od tego by,że nie chcieliśmy od razu brać ślubu, a jeszcze że nie miał to być kościelny to już całkiem, to przecież musi znaczyć tylko jedno, że dziecko nie jest od syneczka
a na ten ślub wzięła kredyt, już teraz szybko, choć stanowczo żądaliśmy,że nie chcemy tych pieniędzy, że ślub będzie skromny i na Wielkanoc, to ona o krok dalej poszła
zaszantażowała, że ma być u niej w domu na wigilię, że zaprosi się gości już teraz i bez gadania
mowy nie ma!!! pomyślałam,
przecież nikt nigdy mi nie mówił co mam robić, nigdy, a teraz z podziemi swoją prawdziwą twarz pokazała, jakże miła do tej pory teściowa,
można wszystko wybaczyć, poza... tym że nazwano cię szmatą, może i nie wprost, ale zawsze,
można wybaczyć naprawdę dużo, ale nie takie coś, nie wybaczę tym bardziej że z dnia na dzień utwierdzałam się w tym ,że więcej nie chcę mieć nic do czynienia z kimś tak dwulicowym, i dzięki bogu że nie spotkała mnie takowa kara że z jakichś przyczyn musiałabym mieszkać z teściami,
dzięki ci Boże,
a dzieci moje dziadków będą oglądać tylko i wyłącznie z tatusiem.
Syn przyzwyczajony do tego typu zachowań powiedział mi żebym wybaczyła, z rozczarowaniem pyta... czy tak będzie zawsze że nie będę jej odwiedzać przecież ona tak skruchę okazuje, ona tak prosie żebyśmy się pogodziły, i co niby
co ty sobie wyobrażasz, ze teraz pójdę tam, ubiorę się w uśmiech pod samymi drzwiami i powiem
dzień dobry już wszystko jest dobrze:)...
nigdy!!! a nie piszę tego pod wpływem emocji
piszę teraz kiedy ta sprawa nabrała już z lekka mocy urzędowej.
Chcę tylko krzyknąć: Nigdy tam moja noga nie postanie!!! Nigdy i choćby kalała się na podłodze uznam ,że to żałosne i wyjdę, a czemu? Bo wiem że za chwilę po cichu i tak wyzwie mnie i zrobi to z uśmiechem na twarzy a ja aż tak fałszywa nie potrafię być!!!
Jaka babcia wypiera się wnuka?....jaka nie mogę w to uwierzyć do tej pory, ale też wiem, że wstąpiła we mnie tajemnicza siła siła która podpowiada,że muszę zrobić wszystko,aby nikt nie skrzywdził mojego dzidzi!!!
nikt...to jest właśnie to o czym rozpisują się psychologowie od rozwojówki:)
teraz wiem jakie to uczucie,
bo wcześniej pewnie, płakałabym po nocach i mówiłabym sobie dlaczego ona to zrobiła, teraz opierzyłam się w siłę.. strzeżcie się źli ludzie:)
bo ja i tak będę chodzić z wysoko podniesioną głową pod chmury, a czemu... do dałam życie:)

Brak komentarzy: