piątek, 30 listopada 2007

a to miał być ostatni raz

nienawidzę zapachu trawionego alkoholu,
obrzydzają mnie reakcje tego co pije, sponiewierany jak szmata,
wypiera się na trzeźwo bezczelnie każdego ruchu każdego gestu
szarpie nerwy, upokarza siebie i tego co z nim,
by rano jeszcze w twarz z pyskiem skoczyć,
eh
nienawidzę
ojciec chlał i co tu kryć, dalej to robi, trzymam go na dystans, raz tylko widziałam przemoc z jego strony, jak mam wyszła z domu, by pijaka do domu zaprowadzić bo on użalał się nad sobą, na deszczu ze śniegiem tarzając się w błocie, zabawnie jak bardzo znieczulił mnie na jakiekolwiek sytuacje tego typu, nie bierze mnie czyjś płacz, nie porusza, łkanie, mówię wtedy weź się człowieku za siebie,
tak oduczyłam się współczuć i brać do siebie bo...pewnie by mnie nie było, ale jaka szkoła z tego był?... czy przyniosła efekt?... by na błędach się uczyć...
czy jestem taką silną osobą co poradzi sobie ze wszystkim...
przeciwnie nauczyłam się uciekać od rzeczywistości tak jak on to robiła, nauczyłam się użalać nad sobą, nauczyłam się współczuć tylko jednemu gatunkowi ludzi, takiemu co to bezradny w rzeczy samej wobec tego drugiego co tylko nad sobą się użala,tak tylko i wyłącznie silnym, ofiarom współczuję,
i jestem przy nich sercem
wracając do alkoholu...
nienawidzę tego co robi z człowiekiem, nawet największa miłość zasypia na moment, idzie do szafy by poczekać do pory obiadowej
sama piłam, teraz mam w brzuszku dzidzi, i nie będę tego robić, ale co widzę że dobrze mi bez alkoholu, dobrze, wspaniale,
piłam bo bałam się konwersacji, bałam się rozmawiać, a po kielichu język się rozwiązywał...eh jakie to złudne,..nie prawda, wcale tak nie jest ile czasu sobie to wmawiałam to tak było. jakże teraz łatwiej
nie wiem co mnie czeka
ile kryzysów i ile zwrotów w moim życiu, ale cóż na dzień dzisiejszy,
rzygam smrodem z twojej buzi..

Teściowa pokazała swoje stereotypowe oblicze...

to świetlana przyszłość przede mną
teściowa wyklęła mnie i powiedziała, że dziecko nie jest jej syna a to dlatego, że się jej sprzeciwiłam
potem oczywiście chciała mnie przeprosić, wysłała 2 smsy, gdzie pisała jak to bardzo mnie kocha, że sie martwi, że powiedziała tak, bo była zła na syna,
cisza z mojej strony, to w akcie zemsty dodatkowo za parę chwil litania do syna , oczywiście też w smsach żeby mnie zostawił że niby od razu na mnie się poznała, że mnie nienawidzi, żebym wracała na swoją wieże a jej synek znajdzie kogoś na kogo zasługuje, a bachora nie musi bawić bo i tak nie jest jego,
od czego się zaczęło, od tego by,że nie chcieliśmy od razu brać ślubu, a jeszcze że nie miał to być kościelny to już całkiem, to przecież musi znaczyć tylko jedno, że dziecko nie jest od syneczka
a na ten ślub wzięła kredyt, już teraz szybko, choć stanowczo żądaliśmy,że nie chcemy tych pieniędzy, że ślub będzie skromny i na Wielkanoc, to ona o krok dalej poszła
zaszantażowała, że ma być u niej w domu na wigilię, że zaprosi się gości już teraz i bez gadania
mowy nie ma!!! pomyślałam,
przecież nikt nigdy mi nie mówił co mam robić, nigdy, a teraz z podziemi swoją prawdziwą twarz pokazała, jakże miła do tej pory teściowa,
można wszystko wybaczyć, poza... tym że nazwano cię szmatą, może i nie wprost, ale zawsze,
można wybaczyć naprawdę dużo, ale nie takie coś, nie wybaczę tym bardziej że z dnia na dzień utwierdzałam się w tym ,że więcej nie chcę mieć nic do czynienia z kimś tak dwulicowym, i dzięki bogu że nie spotkała mnie takowa kara że z jakichś przyczyn musiałabym mieszkać z teściami,
dzięki ci Boże,
a dzieci moje dziadków będą oglądać tylko i wyłącznie z tatusiem.
Syn przyzwyczajony do tego typu zachowań powiedział mi żebym wybaczyła, z rozczarowaniem pyta... czy tak będzie zawsze że nie będę jej odwiedzać przecież ona tak skruchę okazuje, ona tak prosie żebyśmy się pogodziły, i co niby
co ty sobie wyobrażasz, ze teraz pójdę tam, ubiorę się w uśmiech pod samymi drzwiami i powiem
dzień dobry już wszystko jest dobrze:)...
nigdy!!! a nie piszę tego pod wpływem emocji
piszę teraz kiedy ta sprawa nabrała już z lekka mocy urzędowej.
Chcę tylko krzyknąć: Nigdy tam moja noga nie postanie!!! Nigdy i choćby kalała się na podłodze uznam ,że to żałosne i wyjdę, a czemu? Bo wiem że za chwilę po cichu i tak wyzwie mnie i zrobi to z uśmiechem na twarzy a ja aż tak fałszywa nie potrafię być!!!
Jaka babcia wypiera się wnuka?....jaka nie mogę w to uwierzyć do tej pory, ale też wiem, że wstąpiła we mnie tajemnicza siła siła która podpowiada,że muszę zrobić wszystko,aby nikt nie skrzywdził mojego dzidzi!!!
nikt...to jest właśnie to o czym rozpisują się psychologowie od rozwojówki:)
teraz wiem jakie to uczucie,
bo wcześniej pewnie, płakałabym po nocach i mówiłabym sobie dlaczego ona to zrobiła, teraz opierzyłam się w siłę.. strzeżcie się źli ludzie:)
bo ja i tak będę chodzić z wysoko podniesioną głową pod chmury, a czemu... do dałam życie:)

poniedziałek, 5 listopada 2007

mów mi mamo

ja tak o depresji ostatnio a tu czas kwitnąć,
zaczęło się od porannych mdłości i chętki na grzybki w occie teściowej,
migdałki do wycięcia, powiedział pan doktor, ale w swej łaskawości na próbę przepisał antybiotyk, którego efektem miały być nudności biegunka i takie tam,
wszystko było jasne
...do momentu gdy tabletki się skończyły, a nudności nie ustawały
i co teraz?
po test ciążowy..
wypadł pozytywnie
hym,
lekarz również potwierdził, wiec siedzi we mnie robaczek, malutkie ciało obce,
je to co ja i to co ja pije, ma 0,15mm i z każdym dniem rośnie, aż zacznę wyglądać jak piłka, pojawią się rozstępy,nogi mi opuchną,
będę jeszcze bardziej marudna niż byłam do tej pory,
eh, jak wiele osób ty uszczęśliwiłam...
jak to, tak bez ślubu???
tak na kocią łapę...
tak nie wypada, tak nie pasuje, biedne dziecko:)
a ja .. a ja marzę o białej sukience, weselu nie dużym, ale zawsze jakimś:)
o torcie i piosence dla mamy, że cudowną mamusie mam..
o "tak" przed ołtarzem,
i wiem, że bardziej pro forma niż przed Bogiem,ale cóż jestem tylko zwykłym szarym człowiekiem który raz w życiu chce poczuć się wyjątkowy,
nie zrezygnuje z tego dlatego,że inni tak chcą
:)