czwartek, 27 września 2007

no więc już w domu .........

tamten incydent dawno rzucony w niepamięć :)
stworzenie mojego pokroju gniewa się góra 12 godzin
a co w Polsce słychać...
hym poza tym że od lotniska kierowca cham kazał mi latać do jakiejś budki z biletami, bo mu się nie chciało sprzedać mi biletu, i to nie tylko mi takie problemy stwarzał,
potem w tym że autobusie dosiadła sie do mnie pewna starsza sympatyczna dystyngowana pani, która ni stąd ni z z jakiegoś innego powodu zaczęła mnie wypytywać o u uroki Anglii widząc jeszcze nie odklejona nalepkę na moim bagażu
odpowiadałam zdawkowo, co przypłaciłam wysłuchiwaniem historii na temat tego jak to owa pani za czasów swej młodości musiała w Belgii wygłosić referat w języku rosyjskim, do czego zmusił ją dyrektor, a ona ni w ząb nie umiała tego języka, nie no może w stopniu komunikatywnym jedynie ale nie na takim poziomie by później uczestniczyć w dyskusji, ta zawiła historia brzęczała w moich uszach przez 3 przystanki a urocza starsza pani wysiadła koło sklepu z winami i w to właśnie miejsce się udała...
i jeszcze coś, czego byłam świadkiem,
miałam jeszcze 2godziny na mój autobus z Krakowa do Jeleniej Góry, siedziałam wiec na dworcu pks w przytulnym dość bufecie pod względem wystroju i takich tam, popijałam pycha kawusie, a tu weszło sobie dwóch Anglików i chciało zamówić jedzenie, szczęka opadła mi do samej ziemi, bo bądź co bądź, ale w Krakowie i to na dworcu... żeby nikt nie znał języka, nawet na takim poziomie by się dogadać co do zamówienia, eh ręce opadają, cała załoga owego bufetu z kucharzem włącznie stała jak banda baranów i dogadywała się na migi z zniecierpliwionymi mężczyznami.
po 8 godzinach męczarni w autobusie na miejscu przywitał mnie moje kochanie z bukietem róż... i już poczułam sie najszczęśliwszą osobą na świecie....
a teraz... a teraz czas wziąć sie za swoje obowiązki:
- w weekend nowe studia:)i znów tylko że 6 godz, a nie 8 godzin tłuczenia się do Katowic
(byłam odebrać mój dyplom:) he i wiem jedno że za tymi paniami w sekretariacie łezka mi się z pewnością nie zakręci w oku za te parędziesiąt lat kiedy to będę wspominać każdego po kolei z mojego pierwszego doświadczenia przynależności do grupy studenckiej... a tak byłam odebrać ten dyplom i co zobaczyłam... że mam na nim bardzo dobrą ocenę:) tak racja że za prace miałam 5 ale za jej obronę 4+, a tu jeszcze średnia dochodziła za egzaminy do ostatecznego wyliczenia i byłam pewna że z oceną 4 ukończę tą szkołę:), nawet jak się pomylili, to jakże się cieszę z tego powodu, bo nikt już mi tam nic nie będzie zmieniał:) )
- jeszcze ta przeprowadzka do nowego mieszkania, ale to jak teraźniejsi właściciele znajdą sobie tą swoja wymarzoną kawalerkę na parterze
- no i od następnego tygodnia zamierzam ruszyć w poszukiwaniu pracy, takiej Polskiej, takiej co umożliwi mi jakiekolwiek bytowanie w tej naszej rzeczpospolitej, wykluczam sklepy i hipermarkety, no chyba że na dziale budowlanym:)
może na klęczkach uda mi się na staż gdzieś wbić, do jakiegoś biura projektowego,
jak nie to będę musiała zrobić użytek z dyplomu:) co wcale mi się nie widzi... co oceniasz mnie czytelniku???? że po co mi to było???? po co te lata szkoły, skoro teraz będę robić coś całkowicie innego?
a wiec jaki procent społeczeństwa wykonuje wyuczony zawód???? hym?
a dla mnie była to szkoła bycia dobrym rodzicem dla moich przyszłych dzieci, które uwzględniam gdzieś tam w przyszłościowym planie 10ięcioletnim:)
tak ta szkoła nauczyła mnie jak być asertywnym, jak się komunikować;) hym wszechstronnej wiedzy liznęłam, a jakże użytecznej w tych czasach, czego jeszcze... hym bezwzględnej tolerancji, i wypośrodkowania empatii:)
tak i za to wszystko jestem wdzięczna
a teraz przede mną nowy rozdział życia
życia w którym będę się spełniać w każdym centymetrze mojego, jeszcze słabo ukształtowanego mózgu, życia w którym będę odpowiedzialna za kreowanie tylko mojego świata i nikogo więcej
tak
i to właśnie mi odpowiada,
życia w którym będę mogła sobie pozwolić na bycie dziwakiem i na popełnianie błędów,
życia w którym mogę wybić się na pierwszy plan i gdzie będę miała szansę na awans społeczny.
nie............
to nie jest materializm.............
to jest właśnie ten wyższy poziom bytu
to jest szczęście płynące z samorealizacji:)

piątek, 21 września 2007

jestem śmieciem, takim niepotrzebnym śmieciem

nienawidzę siebie
nienawidzę siebie
nienawidzę siebie
.....umniejszacz spiralny - tak się nazywa osoba która.....hym
przypowieść:
"zawsze marzyłam o takiej sukience. wiem że to marzenie przyziemne wiem że są inne wartości w życiu a mówić głośno o tym że się marzyło o czymś co jest rzeczą, przez ogół uznane jest za feeeeee
ale kiedyś widziałam podobną
i wydawała mi się najpiękniejsza na świecie a kobieta w niej królową świata taka silna taka cudna, tak promieniała blaskiem" - dziewczyna opowiadała o tym swojej bratniej duszy, swojej ostoi wsparciu, swojemu ukochanemu, temu co to na dobre i na złe... W ZDROWIU I W CHOROBIE. Pewnego dnia dziewczyna znalazła takową sukienkę, miała wyśniony materiał, była delikatna w dotyku, dokładnie taka jak te marzenie z dzieciństwa nakreślone w głowie małej naiwnej istoty, co przez skojarzenia uczyła się systematyzować świat, a że miała bardzo niskie poczucie wartości, tak jakoś przywra tej sukienki nie dawała jej spokoju. Sukienka była za grosze, dziewczyna więc ją wzięła bo takowa jej natura że nie dała by za dużo za nią, wolała by dalej o niej marzyc ale że taka okazja się trafiła, to wzięła, wysypała wszystkie drobne, zapłaciła, pobiegła do domu wysprzątała mieszkanie, szybko się wykąpała, delikatnie wyjęła sukienkę, i traktując ją jak relikwię włożyła na siebie, poczuła się najszczęśliwszą osobą na ziemi, właśnie jej małe ale jakże wielkie marzenie się ziściło
- wyglądasz jak idiotka, co ty sobie myślałaś, czy ty w ogóle myślisz, jeśli się komuś w tym pokażesz nie będę się z tobą pokazywał - to usłyszała od owej bratniej duszy - czar prysł
dziewczyna skurczyła się w sobie
więc nigdy nie będę królową świata - pomyślała - nienawidzę siebie nienawidzę siebie tak nienawidzę.

.......... podając ten jakże prosty, jaskrawy, skrajny przykład
chciałam tobie uzmysłowić
albo nie, przeczytaj "kamizelkę", zrozumiesz może wtedy o co mi chodzi, może zrozumiesz, czym jest piękna miłość, taka miłość gdzie jedna osoba ponad siebie kocha tą drugą,
bo ja przecież jestem głupia
bo się nie znam na niczym, bo kim ja jestem żeby mieć własne zdanie, bo psiiiii
przecież jestem skończoną kretynką i na niczym się nie znam, ot taka zwykła baba, a jeszcze na samochodach, gdzie zrobiłam coś źle. gdzie, gdzie chciałam zrobić coś złego, tak bardzo złego że musiałeś wdeptać mnie w błoto,
nie? powiesz że nie?
wiem lepiej jak się teraz czuję.
wiem lepiej co mi zrobiłeś. ja nie chciałam źle, chciałam żebyś mi nie wypominał że wyłudziłam na tobie kupno tego samochodu, a to robisz, bo nie dość że go m u s i a ł e ś wziąć to jeszcze mój brat na moja prośbę próbował zrobić kable, które oczywiście ty mogłeś zrobić, i co zepsuł, zrobił na odwal się taśma izolacyjną, i nie to co trzeba popsuł, też chciałam wtedy dobrze, bo brat robił auta, robił wprawdzie malucha a raczej z dwóch zrobił 1 jeżdżącego. tak to są przykłady co mi wypominasz, więc tak zmusiłam cię do kupienia auta, brat zepsuł a jeszcze żeby to było mało to ten właśnie samochód co miał być ekonomiczny o silniku 1.1 pali tyle co paliła bejka i czyja to wina???? moja bo oczywiście to ja cię namówiłam.
czemu mówię dziecko???
bo dziecko nie jest świadome do końca konsekwencji swoich czynów i mu można wybaczyć,
a ty obwiniasz mnie???? tak ty obwiniasz o wszystko mnie.
zgodziłeś się?
jesteś dorosłym człowiekiem?
jesteś tak samo ubabrany w tym jak ja!!!
w tym samochodzie, jesteś mną a ja tobą jesteśmy my.....
ale ty nie ty dalej z wyrzutami więc postanowiłam naprawić te moje winy te o które mnie bodziesz ta szyba nierozmrożona te 10 l na 100 km
więc napisałam ci o tym chciałam się pochwalić ze znam jakieś rozwiązanie
a ty mnie zamiast pogłaskać po główce
zamiast pochwalić za moją sukienkę.............
ty PO PROSTU MNIE OPLUŁEŚ. tak masz rację na niczym się nie znam.
............o ty podły
bo to podłość.....................
jak można komuś tak podcinać skrzydła????
kiedy człowiek próbuje sobie jakoś radzić w życiu, w tym świecie gdzie liczenie na kogoś innego jest po prostu wyrokiem na własne ja,
w tym świecie gdzie nie ma miejsca dla niezaradnych,
ty mi mówisz że ja nic nie znaczę że nie mogę mówić że nie mogę działać
dlaczego?
powiedz mi dlaczego nie mogę?

....jej może masz rację
......nie, ty masz rację
........ty, kurwa mać masz pierdoloną rację
........nienawidzę siebie
nienawidzę siebie
nienawidzę siebie
nienawidzę siebie
zgadzam się jestem śmieciem, ale ty za to umniejszaczem spiralnym, uczyłam się o tobie na psychologii, wiec mi nie wmówisz apropo tej kwestii że to wymysł mojej pierdolonej wyobraźni:(
jak mam ci wierzyć w miłość, jak możesz mówić że mnie kochasz skoro masz mnie za ostatniego debila, ty szydzisz ze mnie, ty nie masz do mnie szacunku (a braku szacunku nie zniosę, ale jak masz mieć do mnie szacunek skoro z każdym dniem właśnie zaczyna mi go ubywać sama sobie zaczynam wmawiać że masz rację że ty masz rację)?

o nie
będę silna dziewczynka
znam swoją wartość, znam znam znam znam znam znam
znam! znam! znam.......
znam?
?
tak wiem że ten tekst również wydaje ci się bezwartościowy bo i nie jest składnie napisanie i są ortografy, a że jeszcze tu odstęp taki a tam taki i że nie wyjustowane, a i kompletny bałagan tu panuje i burza myśli... tak to cała ja
zrozum to
z całą moją głową z moim sercem z moimi myślami
taką bierzesz mnie w pakiecie
i co teraz mi powiesz?
nie, ty mnie nie kochasz
nie, ty mnie nie potrzebujesz
nie czuję się kochana nie czuję się szanowana
.........co ty też?
ty też,
wybacz ale przecież jestem idiotką więc jestem usprawiedliwiona

poniedziałek, 17 września 2007

praca w Telford cz.I

instrukcja:
w agencji
- mówisz, że jesteś tu na minimum rok nawet jeśli przyjechałeś na miesiąc
- jeśli trafisz na Anie to pamiętaj że jest zakręcona na maksa i sama nie wie jak się nazywa:) choć to prawda miła dziewczyna i jest nadzieja dla przestraszonych Polaków co nie znają języka:)
- w tej właśnie agencji nie podejmuj się pracy w rzeźni (nie wiem dokładnie dlaczego ale znajomi tam pracowali i uciekali gdzie pieprz rośnie, dostała prykaz mówić że dziękuję ale się nie skuszę:))
- jak znajdziesz pracę pamiętaj że zatrudnia cię agencja, że pracę wykonuje się sumiennie, ale nie jesteś wołem roboczym, nawet jeśli twój wajzer w pierwszej godzinie każe ci wyrabiać normę:)
to nie tobie zabiorą premię ale stałym pracownikom;)
oj głupia ja, pot leciał po tyłku a i najlepsi i najstarsi stażem nie mogli mnie dogonić:) he dlatego pierwsza poleciałam jak zamówienia się skończyły:) na 3 dni urlopu:) ale jutro znów wracam:) ostatnie 4 dni:) cieszę się że jeszcze nikt o tym nie wie
- pamiętaj że po 3 tygodniach przysługuje ci jeden dzień płatny wolny:) jeśli go nie wykorzystasz to w momencie gdy podziękujesz za pracę wypłacą ci za te niewykorzystane dni
- jeśli na twoim peyslipie będzie dziwnie za mało to tak:)
n.i. - to opłata coś jak nasze zdrowotne każdy to płaci
ale już tax - powinni zabierać ci dopiero jak przekroczysz sumę zarobionych pieniędzy na 2000f, ale jeśli owa Ania w agencji powie ci że to taka loteria i czasem się to zdarza wtedy ty bądź mądry i powiedz że teraz w jej kwestii jest wypełnienie druczka P46 i wysłanie go do biura podatkowego:) wówczas się wyjaśni i odzyskasz wcale nie takie małe pieniądze
nio chyba że naprawdę planujesz zostać na dłużej wówczas po roku dostajesz zwrot podatku:)
..........dojazd
- całe szczęście jeżeli mieszkasz przy fabryce ale jeżeli np masz być na 5 rano w pracy i mieszkasz na drugim końcu miasta to pozostaje albo szukać kogoś kto dojeżdża autem albo zapytać się czy w agencji mają transport ale to kosztuje przeważnie 25 f na tydzień:) jeżeli masz na 8 to jeszcze może ci się udać złapać jakieś połączenie linią miejską:) (moja trasa rano na przystanek o 6.30 ok 20 min piechotką, potem kolejne 20 minut jedzie do centrum autobus, 10 min czeka się na właściwy a potem ostatnie 20 min autobusem i jeszcze 15 min drogi foodpadem do fabryki:) i o 7.50 byłam na miejscu, zakładałam śmierdzące seyftiibucikii i do roboty)
- co by tu jeszcze:) aha ze tygodniowy na autobus jest tańszy jak miesięczny bo wynosi 12 f:) więc polecam:), całodniowy kosztuje 3.50f.
- czemu nie mogłam jeździć autobusem z przystanku pod domem? bo zaliczał wszystkie uliczki i był 5 minut w plecy więc dlatego ten maraton
- taxi kosztuje z jednego końca na drugi ok 15 f w jedną stronę:)
....................
c.d.n. czas spać bo rano nie wstanę:) jeszcze poudzielam wskazówek:)

niedziela, 16 września 2007

baby horror

autobus
można spotkać tu różnych ludzi młodych starych brzydali grubasów okazy piękna
estetycznych i tych nie
słodkie idiotki i ponurych intelektualistów
zadowolonych z życia ludzi i zasikanego po pas dziadka
jakie może być lepsze miejsce do obserwowania zwyczajów i zachowań życia codziennego jak to przeszklone pudło gdzie nad głową wiszą białe i niebieskie świetlówki
gdzie bogini blond włosa - kierowca siedzi w monitorowanym kąciku.
wiec może tak
kolejka w centrum, na stanowisku f, spóźnia się 22, ale nikogo tu to nie dziwi,
dzieci w mundurkach, nie no nie dzieci to już młodzież, 12 lat w pełnym makijażu i butach na obcasie (zdarza się taki widok),
inna rzecz
ciągle szmery, szepty, ale co dziwne rzadko kto w autobusie mówi po angielsku, chyba że dzieci i starsza ciut młodzież która jeszcze nie dorobiła się auta w fabryce przy pracy sezonowej,
i najlepszy punkt programu
pomijam fakt otyłości, bo to również nikogo tu nie dziwi
...my lubimy kobiece kształty - mówią anglicy:D
...polskie kobiety nie mają wystających pośladków, a angielki mają - mówią anglicy:)
...my nie jesteśmy grube, to taki kobiecy rozmiar 16-mówią angielki:)
nie no miałam to pomijać, więc pomijam:)
głównym punktem programu jest
młoda matka
baaaaardzo młoda matka ....
a co
.... zamiast pracować w fabryce zróbmy sobie dzieciaka kochanie, dostaniemy mieszkanie, 300 f tygodniowo ubranka jedzenie, przedszkole jest za drogie więc posiedzę w domu i się zajmę maleństwem, a kiedy podrośnie:)..a kiedy już skończy 16 lat pójdzie w świat i będzie na siebie zarabiać:)do fabryki.
i to właśnie najczęstszy widok w autobusie
dziewczę około 16 roku życia z jednym maleństwem pod ręką, drugim w wózku, trzecim w brzuchu.
nie straszne,
Telford jest miastem gdzie jest najwyższy współczynnik urodzeń w Europie, tak,
widać to wszędzie. wszędzie.
Kto jeździ autobusem?
klasa robotnicza, w tym obcokrajowcy w tym ja:D
cała reszta to klasa średnia
a tej wyżej nie widać w dzień powszedni:)

sobota, 15 września 2007

pocztówka z "wakacji":)

jest takie jedno miejsce...:D
w zapyziałym tunelu wytaplanym w spreju
na foodpadzie gdzie końskie łajno to jest coś co nikogo nie dziwi
gdzie za płotem rzeźby ze stali
gdzie centrum miasta jest tym czym co weekendowa męczarnia każdego mężczyzny, który już znalazł swoja powierzchowna metę i który w związku z tym jest zobowiązany do pewnych czynności
w tym wypadku chodzi mi o zakupy
tak żadne tam ratusze rządne tam domy kultury żadne poczty czy stare zabytkowe ryneczki z fontanna lub pręgierzem
tu symbolem centrum jest ławka na której można spocząć po wędrowce z jednego sklepu do drugiego....
czemu to dla mnie takie ...
takie be
takie fuj takie niezrozumiale
czemu to co było w mojej głowie potęgą okazało się tworem nowego świata
substytutem otaczającej nas rzeczywistości wyzwolonej
odciętej od tradycji przekonań wartości
tak to przeraża że centrum jest miejscem gdzie tworzy się nowa rzeczywistość, ta konsumencka
dlaczego ta Wielka B jest tylko wielka b?
:)
oj nie żadnych uprzedzeń
co ja widziałam...
jakieś zapyziałe miasto a raczej zlepek wiosek
które jeszcze nie wypracowały własnego systemu wartości
boże bron nas ludzi zwykłych ciemnych szaraków przed taką rzeczywistością broń bo
nawet światły człowiek gdy ugrzęźnie w gównie musi sobie jakoś radzić i zacznie je jeść by przetrwać, a co dopiero stanie się z takowym co to
...jak to kazik śpiewał postawili maszyny produkują dużo wódki
ale zmieniam tekst
....tu nie karmią wódką tu karmią keszem
tu karmią takim standardem do kreski, do tej horyzontalnej, na fladze,
do tej czerwonej
nie wybijesz się oj nie:)
bo żyć trzeba bo śnić trzeba bo tęsknić trzeba
bo marzenia też jeszcze należy posiadać
i jeszcze oczywiście te powinności wobec domciu wobec cioci babci
mamusi tatusia i swojego szanownego tyłeczka,
także
raczej nie inaczej
i jeszcze zegara bio i spo
jak długo można się przyzwyczajać do innej kultury?
do innego świata
tak długo....
ile będzie się nosić kajdanki, słodki zakazany owoc postępu
ale mi on smakuje
kocham kajdanki
i w tym tunelu
tym syfie codziennym myślę sobie że kocham te barwy soczyste
bo są tak mi bliskie bo są takie polskie nie tutejsze lecz swojskie
.