poniedziałek, 17 marca 2008

a co będzie jak mnie kiedyś zabraknie...

mam taka wizję... zgnijesz w kurzu i bałaganie, boś taki nieporadny, co jeszcze się stanie, pewnie na garnuszek do mamy wrócisz albo u babci się żywić będziesz... bo przecież tak taniej, będziesz miał kupę oszczędności na koncie i najnowszy model komputera i wcale się nie zmartwisz tym że mnie nie będzie... bo nawet tego nie zauważysz.
zrezygnowałam wczoraj z pojeżdżania cię, zrezygnowałam, bo nie chcę się kłócić przed ślubem.
co jeszcze się stanie będziesz sam jak palec bez przyjaciół, bez bratnich dusz chyba że na jakimś forum poznasz kogoś z kim będziesz mógł pogadać o najnowszej wiście. Dla ciebie nic nie ma znaczenia... ty masz na wszystko czas, jakoś te szare życie ucieka koło ciebie, ... wiesz co te szare życie boi się ciebie, nie umiesz realnie myśleć, a ze mnie robiłeś do tej pory odrealnioną idiotkę, że mnie robiłeś a popatrz na siebie, dla ciebie wszystko jest błahostką, w dupie masz to że ja się całym ślubem zajmuję, że ja organizuję wszystko od podstaw, a tobie ciężko ta jebaną muzykę nagrać, na poprawiny. chcesz wiedzieć co robię...
bo chyba wydaje ci się że na dupie siedzę, bo przecież nie pracuję....
dziś zakupy z całej jebanej listy dla kucharki, potem trzeba zawieźć produkty, posortować, podzielić dla masarza, naszykować miejsce na bicie świni, przywieźć przyczepę, a że nie ma haka, to i transport załatwić, we wtorek jeszcze wizyta w kwiaciarni i całe zamówienie na sobotę kwiatów tak do wiązanek dla rodziców jak i dla mnie do bukiecika... to nic że tym też pan młody się powinien zajmować... ale nie ja myślę żeby było taniej więc to też sama robię, podziękowania dla rodziców też sama robię a co w końcu tym się zajmowałam, ale tobie wielce arcytrudnym zadaniem jest wydrukować teksty podane na tacy bo się tusz skończył w mieszkaniu,
uważasz że mam zajebiście dużo czasu, a kiedy chociaż włosy zrobię, też muszę sama, bo nie ma miejsc u fryzjera, już nie mówię o tym, że chcesz zaoszczędzić!!!
włosy to duperela odkładam to na później dopóki nie pozałatwiam reszty, tak więc dalej wtorek odbiór wyników ze szpitala i później przejęcie świetlicy i podpisanie umowy, trzeba liczyć wszystkie naczynia, ale to wiesz dobrze, to nic ze zajmie przynajmniej z 5 godzin z dojazdem w jedną i drugą stronę, środa masarz od 10 muszę do gryfowa jechać pomagać mu przewieźć świnie, potem pomagać w obróbce mięsa i przypilnować, bo gdzie to będzie robił, oczywiście w mieszkaniu, ale to nie koniec w końcu świetlica czeka na udekorowanie, a samemu nie da się rady więc i znajomych trzeba ściągać, wycierać naczynia układać stoły poprawić i nadmuchać balony, ale nie płucami sprężarkę trzeba załatwić. poprzewozić wszystko na świetlicę, a to nie będzie jeden kurs bo i mikro i duże gary, i wszystko i spożywkę,
dobra nie mam siły już
masz wszystko głęboko w dupie,
masz na wszystko czas!!!! to sobie miej na wszystko... powodzenia!!! i dziękuję!!!!

piątek, 7 marca 2008

weź się ustabilizuj młody

i co dzieje się teraz z moim życiem, ...
nie wiem, za każdym razem doświadczam na nowo partnera, wkrótce męża, boję się nie wiem czy mogę mu ufać,
nie wiem, wolałabym, żeby był miłą niespodzianką,
żeby nie mówił tego co mówi kiedy wypije, żeby był kochany i ciepły tez gdy wypije nie tylko w dzień powszedni
chciałabym
nie sprawia mi przyjemności bycie poniżaną, może komuś sprawia, dla niego to tylko taki żart, taki żart i że ja wyolbrzymiam, ale kiedyś się zaciera granica między żartem a postrzeganiem, bo gdzieś się zakorzenia w głowie osąd, i wychodzi,
wypełza i wdziera się w życie powszednie robiąc takie rany, które sączą się i sączą, aż zaczyna śmierdzieć, smród jest nie do wytrzymania, wybucha, wszystko co się nagromadziło, i co... czy później starczy sił by zaczynać od początku?
nie umiem od początku
nie należę do tej kategorii ludzi chyba... zamykam się w planie, ale co mnie też zaskakuje, to że w obliczu zmiany, choć lęk paraliżował, przywykam, choć tęsknię jeśli byłam bardziej szczęśliwa, i wracam, co by zadowoliło mnie... szczęście większe, szczęście powtarzalne zamknięte w nowym opakowaniu, smaczne słodkie waniliowe szczęście, ze szczyptą cayene, dziękuje już teraz jeśli los mnie doświadczy.
co ja chcę szacunku, szacunku do mnie jeśli ktoś po mnie depcze mszczę się, walczę... kto by nie walczył, ale ja walczę w dziwny sposób, gryzę, szukam winy w sobie zmieniam się i kogucikuje, pieję na wyrost... i co się dzieje
utrata własnego ja:/